wtorek, 21 czerwca 2016

Szybkie czytanie?

Wyobraźcie sobie, że książkę mającą ponad 600 stron pochłaniacie w mniej niż godzinę. Serię składająca się z 8 tomów możecie przeczytać w jeden dzień, a codziennie zaraz przed pójściem spać możecie poświęcić te 20 minut, aby machnąć sobie jakąś przeciętnej długości lekturkę. Czy nie byłoby to super? Roczny bilans - ponad 400 pozycji, a w ciągu całego życia pewnie większość dorobku literatury na świecie...ale zastanówmy się...czy stwierdzenie co za dużo to nie zdrowo nie odnosi się też do książek?

Osobiście jestem bardzo pozytywnie nastawiona do umiejętności szybkiego czytania, sama się go uczyłam przez krótki okres czasu (i niestety pozostało niewiele po moich dawnych umiejętnościach, które i tak nie były imponujące, no, ale jakieś były :P) a na tych wakacjach mam zamiar udać się na kurs, uczący właśnie tego przydatnego "fachu". Mimo wszystko uważam, że powinna być zachowana pewna granica, jak we wszystkim. Kiedyś uczestniczyłam w wykładzie pewnego księdza i najważniejszą rzeczą jaką z niego wyniosłam to fakt, iż jako dziecko, codziennie wieczorem czytał jedną książkę przed snem, bo posiadał umiejętność szybkiego czytania, której nauczył się sam, nieświadomie. Przeczytał wszystkie dostępne w Polsce książki dla dzieci i młodzieży. Bardzo mi to zaimponowało, no bo kurcze! Taka osoba to się dopiero może wypowiadać na temat literatury!  No więc zapragnęłam też mieć taki nawyk: jedna książka per day. Oczywiście łatwiej stwierdzić, trudniej zrobić, bo wkrótce o tym zapomniałam. Jednak przypomniałam sobie niedawno i usilnie zaczęłam ponownie próbować nauczyć się szybkiego czytania, ale osiągnięcie prędkości 600 snm (słów na minutę) wymaga ode mnie ogromnego skupienia, męczy moje oczy przeokropnie i wcale nie relaksuje, co całkowicie odbiera czytaniu urok. Dlatego właśnie postanowiłam pójść na kurs, bo przecież coś muszę robić nie tak. Znam osobę, która brała udział w takim kursie i twierdzi, że taki sposób wcale nie jest mniej przyjemny niż czytanie tradycyjne, a ma wiele plusów. Oczywiście nie musi to być czytanie ponad 2000 snm, przy czym nie można się delektować książką, ale już 1000 snm to dość satysfakcjonująca prędkość. Niestety słyszałam też opinie, mówiące, że ta umiejętność przydaje się tylko do książek czytanych z musu, przez które chcemy tylko przelecieć i wyłapać informacje, a nie zagłębić się w ich treść i kontemplować nad ich przesłaniem. 

Jeśli chodzi o mnie i o moje doświadczenie (co prawda bardzo małe, ale zawsze to coś :)) uważam, że owszem większość książek dostępnych w Polsce, nie wymaga ogromnego nakładu myślenia, ale mimo wszystko są ciekawe i przyjemne, i miło jest je czytać szybko (gdy już się przebrnie przez okres bolących oczu i pękającej głowy). Jednak przykłady literatury pięknej, czy też książkowe arcydzieła literatury współczesnej absolutnie nie nadają się, do tego, aby je po prostu przelecieć wzrokiem, odtworzyć w mózgu informacje i czuć się usatysfakcjonowanym z osiągniętego tempa. Aczkolwiek nawet pomimo tego, moim marzeniem nadal jest czytać jedną książkę na dzień (pod warunkiem, że nie jest ona fenomenalnym dziełem, nad którym warto chwilę posiedzieć) i móc przeczytać wszystkie książki, o których chociaż raz usłyszę coś pochlebnego bez obawy, że nie mam czasu :)

A wy co sądzicie o szybkim czytaniu? Może ktoś z was ma z tym jakieś doświadczenie? Byłabym niezmiernie wdzięczna, gdybyście mi dali znać, jeśli się nie zgadzacie z czymś co napisałam lub macie inne wspomnienia dotyczące tego stylu czytania. Chętnie wymienię się z wami spostrzeżeniami :)

Pozdrawiam i do zobaczenia!

*Zdjęcie nie jest mojego autorstwa - źródło: Google Grafika

7 komentarzy:

  1. Jak ja bym chciała umieć czytać w tak ekspresowym tempie! Ile książek mogłabym wtedy pochłonąć?! Ale rzeczywiście są takie książki, które wymagają namysłu, spokoju i tempa żółwiego wręcz. Życzę świetnych efektów po kursie.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) wszystko przed Tobą, też możesz iść na kurs, albo zacząć się uczyć sama :) polecam tę stronę: http://readspeeder.com/ dużo mi pomogła i pewnie dałaby więcej gdyby nie lenistwo :/

      Usuń
  2. Jak ja bym chciała umieć czytać w tak ekspresowym tempie! Ile książek mogłabym wtedy pochłonąć?! Ale rzeczywiście są takie książki, które wymagają namysłu, spokoju i tempa żółwiego wręcz. Życzę świetnych efektów po kursie.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś kupiłam multimedialny kurs szybkiego czytania...i do dzisiaj leży w szufladzie. Ćwiczenia były okropnie nudne, a mi brakowało motywacji. Jestem bardzo ciekawa, jakie będą Twoje doświadczenia, więc koniecznie napisz, gdy już będziesz uczęszczała na kurs.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno napiszę :) kiedy pierwszy raz robiłam ćwiczenia sama, jakieś tam z internetu też były potwornie nudne, ale myślę, że na kursie jest jeszcze motywacja w postaci żywego nauczyciela z krwi i kości, i innych uczestników kursu, więc liczę na to, że będzie ciekawiej i bardziej efektywnie :)

      Usuń
  4. Szczerze powiedziawszy, czytam lekkie książki bez problemu w 3, 4 godziny. Jednak nie da się szybko czytać takich wymagających skupienia lektur, przynajmniej w mojej ocenie. Nie ma czasu na refleksję wtedy. Jeśli to ma być tylko czasoumilacz, to wtedy można włączyć "Turbo" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zupełności się z Tobą zgadzam, chociaż fajnie byłoby w 3 godziny przeczytać trzy lekkie książki, zamiast jednej :)

      Usuń