czwartek, 16 czerwca 2016

"Wybranka bogów" - P.C. Cast

Shannon Parker, prowadząca niczym niewyróżniające się życie nauczycielki angielskiego pod wpływem najmniej spodziewanych wydarzeń przenosi się do innego świata - mitycznego Partholonu. Kobieta jest kompletnie zdezorientowana, szczególnie kiedy okazuje się, że uznawana jest za Wielką Kapłankę i wybrankę bogini Epony, a poddani oddają jej wielką cześć. Co więcej, w dniu jej przybycia ma się odbyć wielka uroczystość, a mianowicie jej własne zaślubiny...


Nic już nie zdradzę, ponieważ zniszczyło by to element zaskoczenia, którym może poszczycić się ta książka. Zaskakuje i zadziwia na każdym kroku. Czytałam ją w szkole, w autobusie, rano i w nocy, byle tylko zaspokoić swoją, rosnącą ze strony na stronę ciekawość. A do tego jeszcze nieźle się uśmiałam, chociaż znalazły się też wzruszające momenty.

Autorka wykreowała barwny świat, który byłby idealny, gdyby nie zło czające się w ukryciu. Jest to miejsce ładu, harmonii i dostatku, co zawdzięcza bogini Eponie, a co więcej, stanowi niejako lustrzane odbicie naszego świata. Bardzo ważnym elementem życia mieszkańców Partholonu jest tradycja, która może sprawić duży kłopot osobie nieznającej jej, szczególnie kiedy zostaje ona "głową państwa". Możemy sobie dokładnie wyobrazić każdy najmniejszy element tego miejsca, dzięki pięknym i dokładnym opisom, stanowiącym sporą część książki. Ale to absolutnie nie są te opisy z cyklu: "Dwadzieścia stron bez dialogów, ciągnących się w nieskończoność i każdy dokładnie taki sam", o nie! To są piękne opisy, bez których ta książka wiele by straciła.

Oczywiście, w "Wybrance bogów" pojawił się też wątek miłosny, który jednak jest jednym z jej najbardziej urzekających elementów. Shannon owszem jest zaskakująco piękna, ale ma już 35 lat, a jej wybranek jest wręcz idealny, ale nie jest człowiekiem. Ich miłość jest taka, jaką każdy mógłby sobie tylko wymarzyć, ale wcale nie jest przesłodzona. Właśnie jej idealne wyważenie sprawia, że aż można poczuć żal, bo przecież tacy mężczyźni nie istnieją.

Jednak to, nad czym według mnie skupiła się autorka (a nie jest to przekazane wprost) jest ukazanie wartości kobiet. Kobiety właściwie rządzą w Partholonie, a mężczyźni mimo, że są silniejsi zgadzają się z tym i okazują im pełen szacunek. To kobieta ma tam największą moc i kobieta jest Wybranką Bogini, co więcej, jest w tej krainie całkowicie niezbędna.

Książka jest bardzo pozytywna, ale wtedy kiedy to konieczne, autorka potrafiła sprawić, żeby i nam udzielała się mroczna atmosfera potężnego zła, które trzeba unicestwić. Te fragmenty aż zapierają dech w piersiach, a co najważniejsze są nieprzewidywalne i wyzwalają wielkie ilości emocji. Istnieją też rozdziały, które zawierają cudowne opisy dobra, niosącego nadzieję i pokój, przez co możemy doświadczyć pełnej gamy różnych doznań.

Mimo tych wszystkich zalet, do przeczytania książki miałam kilka podejść, niestety nieudanych. Dopiero za którymś z kolei udało mi się przebrnąć przez dość nieciekawy początek i przekonać się o wyjątkowości tego dzieła. Dlaczego nieciekawy? Otóż, zawierał dość sporo przemyśleń naszej głównej bohaterki z różnych dziedzin, na których nie do końca się znam i nie do końca mnie to interesuje np. celtycka sztuka. Jednak wybaczam to autorce, bo w dalszych fragmentach nie ma już nic, co mogłabym jej zarzucić.

Serdecznie polecam tę książkę, zarówno miłośnikom fantasy, jak i klasycznych romansów. Obecnie kończę już drugą część "Powrotu bogini", która jest drugim tomem serii "W kręgu mocy Partholonu" i pewnie niebawem także pojawi się jej recenzja, gdy tylko skończę ją czytać. Mam nadzieję, że spodobają wam się wszystkie książki tej serii, bo jeśli chodzi o mnie to jestem nią zachwycona.

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz